Małgorzata Chrastek – perukarz, charakteryzator, fotograf od 10 lat działa w świecie teatralnym. Na co dzień pracuje w Operze Wrocławskiej jako kierownik perukarni i charakteryzatorni. Ale nieobce jej inne teatry, z którymi miała przyjemność współpracować: Capitol, Teatr Polski, Teatr Lalek. Pracując przy filmach, serialach oraz sesjach fotograficznych korzysta z okazji obserwowania ludzi.  Miłośniczka portretów i pracujących dłoni.

Z życia perukarza i charakteryzatora teatralnego

Kawa bez lakieru już nie smakuje. Taki zawód. Przygotowując peruki dla artystów albo podczas czesania, na porządku dziennym jest używanie wielu produktów fryzjerskich. Z dbałością o trwałość fryzur. W tym naturalnie w głównej mierze lakieru do włosów. I, że czasami pracownia wydaje się być lekko niewyraźna, to właśnie przez lakier szczególnie przed spektaklami, gdzie trzeba przygotować liczne grono artystów. Więc konieczność częstego wietrzenia pomieszczenia jest bardzo ważna.

Myślę, że dla wielu osób praca w tym zawodzie kojarzy się głównie z malowaniem i czesaniem. Co po części jest prawdą, ale nie bez znaczenia określa się ją mianem rzemieślnictwa teatralnego. Najważniejszy moment pracy to naturalnie godziny przed przedstawieniem, gdzie maluje się, układa fryzury, charakteryzuje artystów. Trwa to raz krócej raz dłużej w zależności od postaci i liczby osób. To jest ten moment pełnej mobilizacji i skupienia.

Ale cała praca przed obsługą artystów to zupełnie inna historia. I tu się pojawia wyjaśnienie rzemieślnictwo. A na czym ono polega? Są to wszystkie działania mające na celu przygotowanie np. peruk czy zarostów do spektaklu. Dlatego codziennością jest używanie przez perukarza młotka, szpil, grzebieni, żelazek, lokówek itp. Samo szycie bazy peruki czyli tzw. montury zajmuje dużo czasu, a tkanie – następne kilkadziesiąt razy więcej. Dlatego czasami nie tylko palce bolą, ale też inne części ciała. Dobry wzrok się przydaje przy takiej pracy, szczególnie podczas tkania. Każdy włos jest istotny a tkając np. po trzy włoski, fronty po dwa lub jeden, tak ażeby peruka była jak najbardziej wiarygodna i sprawiała wrażenie naturalnych włosów. Oczywiście zależy, jaką perukę się przygotowuje, gdyż przy stylowych bardzo i wysokich dodatkowo trzeba zamontować stelaż, do którego „dobudowuje” się włosy. W sumie to możliwości tworzenia takich fryzur są różne, wynikają one z doświadczenia, z różnych szkół, a przede wszystkim, moim zdaniem, z kreatywności i pomysłowości. Ponieważ przy tworzeniu peruk można użyć różnych materiałów, począwszy od naturalnie włosów, które mogą być ludzkie, bawole, czy też z wiskozy, syntetyczne. Można także bazować na innych produktach, chociażby papierze, sznurku, wełnie czy watolinie. Wszystko to jest uzależnione od projektów, które są dostarczane do pracowni przed premierą oraz od przeprowadzanych rozmów z realizatorami. Bywa, że są to sztywno ustalone ramy, których należy się trzymać. Ale najfajniej jest, kiedy dostaje się zarys z możliwością wyrażenia swojej propozycji pomysłu artystycznego.

Przygotowując perukę dla konkretnego artysty, ważne jest, żeby zabrać miarę głowy, bo jak wiadomo każdy z nas ma te długości różne. I stworzenie formy z folii, która stanowi potem wzór do robienia peruki. I to jest właściwie ten pierwszy etap. Potem szycie, tkanie, tkanie, tkanie….., pranie peruki, chociaż można też to nazwać myciem włosów. Obcinanie włosów albo też farbowanie w zależności od potrzeby i na końcu uczesanie, tudzież stworzenie bajecznej fryzury. Jak się uda.

Dlatego zanim dojdzie do tego momentu, kiedy artyści przychodzą na charakteryzacje, trzeba szczególnie przed premierą wykonać czasami ciężką pracę. Ale satysfakcja jest duża, szczególnie jeśli artyści są zadowoleni. Gusta są różne, ale profesjonalizm artystów, z którymi się pracuje (bardzo doceniany) i ewentualne negocjacje, pozwalają osiągnąć zamierzony efekt. Wielki szacunek za to artystom. Bo jeżeli np. chcemy osiągnąć przylizane gładkie włosy, a one akurat nie chcą współpracować, to trzeba założyć cap, siatkę, i trochę w tym pochodzić przed spektaklem (kiedy nawet żel betonowy nie daje rady).

Tyle, ile człowiek wysiedzi przygotowując spektakl, tyle samo wychodzi, a czasami wręcz wybiega podczas obsługi spektaklu. Kiedy trzeba szybko pobiec na przebiórkę albo zareagować na jakieś nagłe nieprzewidziane sytuacje, które oczywiście się zdarzają – a przedstawienie musi iść. Nie będę zdradzać wpadek, bo poprzez doświadczenie, aktorstwo i profesjonalizm artystów rzadko kiedy widz w ogóle zorientuje się, że coś jest nie tak (i to jest cudowne). Niemniej krążenie podczas spektaklu w kulisach jest wskazane. Zresztą jest to jedno z równie fascynujących miejsc. Uwielbiane przeze mnie. Dlatego zaopatrzywszy się w podstawowe rzeczy typu grzebień, lakier, wsuwki, obserwuję rozgrywający na scenie spektakl. A w razie konieczności przy zmianach, przebiórkach dopina się włosy albo zdejmuje peruki czy zmienia makijaż. I te czynności również odbywają się w kulisach, zazwyczaj przy słabszym oświetleniu (bo jak może być inaczej – to w końcu kulisy). Często na szybo. Dlatego praca perukarza i charakteryzatora to również wyuczenie się prędkości, automatyzmu wręcz, a czasami działania na wyczucie.

Niezmiernie istotne jest również zasiadanie na próbach, szczególnie przed premierą, na widowni i z pozycji widza obserwowanie i analizowanie ucharakteryzowanych artystów. Kiedy przygotowujemy ich przed spektaklem, widzimy i oceniamy z bliska, natomiast bardzo ważne jest spojrzenie na to z większego dystansu i w innym oświetleniu niż z konsolek. Taka konfrontacja jest konieczna i naturalna. Zdarza się, że np. przy przygotowanym oświetleniu scenicznym kolor peruki jest jednak inny od zamierzonego i trzeba to zmienić. W zależności od pozostałego czasu, kombinuje się –  w sensie: profesjonalnie podchodzi do tematu.

 Z perspektywy pracownika teatru wydaje mi się, że w pracy perukarza, charakteryzatora szczególnie ważna jest współpraca. I to zarówno z osobami w pracowni, jak z innymi działami. Dąży się do tego, żeby spektakl poszedł w jak najlepszej jakości – i to jest cel. A przy tym można spędzić przyjemnie czas, robiąc to, co się lubi.

 

Zarząd Stowarzyszenia im. Richarda Straussa serdecznie dziękuje Dyrekcji Opery Wrocławskiej za możliwość wykorzystania wnętrz teatru podczas kręcenia filmu.

Zmień rozmiar czcionki