Zbigniew Wojciechowski – muzyk-kotlista, kameralista, szef grupy perkusyjnej w Operze Wrocławskiej, nauczyciel, wykładowca Akademii Muzycznej we Wrocławiu. Współpracował z najważniejszymi instytucjami i festiwalami w Polsce, nagrał też kilka płyt.
Kotły – instrument solowy czy akompaniujący?
Wiele osób w tzw. kręgach muzycznych uważa, że każda orkiestra ma dwóch dyrygentów. Tym drugim jest kotlista, a miejsce wybrane dla tego instrumentu na estradzie nie jest przypadkowe, gdyż umiejscowione centralnie kotły są słyszalne przez każdego muzyka. Dr Gordon Jacob w „The Elements of Orchestration” pisze: …dyrygent zawsze jest wdzięczny za obecność naprawdę niezawodnego kotlisty. Jego rola w orkiestrze jest tak wymowna i indywidualna, że postrzegany jest on jako ważny solista w orkiestrze, ten który może wnieść zarówno rytmiczną pewność, jak i dramatyzm w interpretacji utworu.
Kotlista ma nie tylko zadania rytmiczne, ale również brzmieniowe i koordynacyjne pomiędzy grupami instrumentów. Wykorzystuje do tego swoją muzykalność i doświadczenie, a także różnego rodzaju pałki, o zróżnicowanym stopniu twardości. To on decyduje, których użyje w danym momencie utworu, a powinien ich mieć całą „paletę” – od miękkich do bardzo twardych, z główkami wykonanymi z filcu, flaneli, korka oraz drewna. Wiele kotłowych partii orkiestrowych jest zbieżnych z partią kontrabasów, dlatego tak ważny jest odpowiedni dobór pałek, aby podkreślając strukturę rytmiczną utworu, nie zniszczyć jego warstwy brzmieniowej.
Kotły mają bogatą historię. Pojawiły się w Europie już w XIII wieku, za sprawą wypraw krzyżowych. Początkowo wykorzystywano je wraz z trąbkami podczas różnych uroczystości. Muzycy grali na kotłach, jadąc konno, gdyż były one przytroczone do grzbietów tych zwierząt. Kotliści cieszyli się w owych czasach wielką estymą i aż szkoda, że nie przetrwało to do dzisiejszych czasów. Muzycy posiadali wtedy wiele przywilejów, a dla podkreślenia ich statusu, kapelusze mieli przyozdobione w strusie pióra. Sekrety ich rzemiosła były pilnie strzeżoną tajemnicą, techniki gry przekazywano ustnie z pokolenia na pokolenie.
Do orkiestry symfonicznej kotły, trafiły dość wcześnie i do dziś są jej podstawowym instrumentem perkusyjnym. Kompozytorzy tacy jak Bach czy Haydn już wtedy pisali na kotły odpowiedzialne partie, ich nazwę umieszczali nawet w tytułach swych dzieł, a Hector Berlioz był pierwszym, który dostrzegł konieczność stosowania różnego rodzaju pałek.
Rozwój technologiczny na świecie nie mógł ominąć również kotłów. Początkowo, aby przestroić kocioł, należało wykorzystać wszystkie śruby na obręczy. Po pewnym czasie można było go przestrajać przy pomocy jednej korby. Dziś dzięki pedałowemu mechanizmowi strojenia możemy w krótkim czasie nastroić wiele dźwięków, a nie tak jak kiedyś tylko tonikę i dominantę.
Podstawowy zestaw kotłów w orkiestrze to 2 do 5 tych instrumentów,
w zależności od utworu i epoki, w której powstał. Dziś kotły są również instrumentem solowym, a kompozytorzy tworzą różne utwory na ten instrument, nawet koncerty z towarzyszeniem orkiestry. Wykorzystywane są również w muzyce rozrywkowej.
Bywa, że kotlista nie zawsze „ma pełne ręce roboty”, ale jak mawiał wybitny polski dyrygent Witold Rowicki : …przecież nie muzyk orkiestrowy określa, jak często jest potrzebny! A co do częstotliwości wejść w utworze, to wiemy, że lepiej jest grać niż liczyć pauzy, z wyjątkiem miejsc „wrednie” napisanych. Tak czy owak, każdy biorący udział musi być aktywny przez cały czas próby czy koncertu, by prawidłowo włączyć się w nurt muzyki. Nikt w orkiestrze nie statystuje, nieustanna czujność to pierwszy warunek dobrej, zespołowej gry.
Odpowiadając na zawarte w tytule pytanie, nie mamy chyba wątpliwości, że kotły pretendują do rangi instrumentu solowego.
Zapraszam więc Was do oper i sal koncertowych. I zwracajcie pilną uwagę na kotlistów!